Słowo na XXIII Niedzielę Zwykłą Drukuj
niedziela, 08 września 2013 11:59

 

„Nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”

 

Jezus w dzisiejszej Ewangelii wypowiada słowa twarde i trudne do przyjęcia, zwłaszcza dla współczesnego człowieka, który szaleje za dobrobytem materialnym. Ale dalej mówi: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem”. Jak mamy rozumieć te słowa? Mógłby przecież ktoś z nas powiedzieć, że Chrystus wymaga od nas rzeczy niemożliwych, a do wykonania takich rzeczy nikt nie jest zobowiązany.

Chrystus oświadcza, ze każdy kto chce iść za Nim, musi Go cenić i kochać bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek innego. A słowo „nienawiść” w tym konkretnym przypadku nie ma dosłownego znaczenia, jest raczej formą bardzo mocnego podkreślenia prawdy, że być uczniem Jezusa to znaczy postawić Go w swoim własnym życiu na pierwszym miejscu. Postawienie Boga na pierwszym miejscu nie pomniejsza miłości do naszych najbliższych, wręcz przeciwnie, ubogaca tę miłość.

Wybór Jezusa wiąże się z podjęciem pewnego trudu. „Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. Nie wystarczą słowne deklaracje, wiara musi przybierać konkretne formy w naszym życiu i w naszym działaniu, nawet gdyby wiązało się to z ogromnym poświęceniem. Jest życie, jest także jego krzyż. Inny dla każdego z nas, bo różne jest nasze życie. Dlatego nawet ci najbliżsi nie zawsze mogą pomóc, zrozumieć czy zastąpić w dźwiganiu krzyża. Mogą nawet odwieść o tego, do czego jesteśmy wezwani. Mogą być przeszkodą w przystąpieniu do Boga; w osobistym podążaniu za Jezusem, w słuchaniu Jego słów. W tym sensie i tylko w tym należy rozumieć słowa z początku Ewangelii. Nie są one wezwaniem do nienawiści, ale do większej jeszcze miłości. Do takiej, która nie zna granic, do takiej, która nie przemija.

 

 

ks. Michał Mościcki