Słowo na XII Niedzielę Zwykłą |
|
|
sobota, 22 czerwca 2013 22:13 |
Odpust z okazji uroczystości Narodzenia Św. Jana Chrzciciela
Nasza parafia może poszczycić się niezwykłym patronem. Ten, o którym słyszymy w Ewangelii, że "ręka Pańska była z nim", rozpoznał Zbawiciela już w łonie matki. Jego cudowne narodzenie było zapowiedzią tego, kim miał być za życia. Jego największym zadaniem było przygotowanie ludzi na przyjście Chrystusa, dlatego mówił: "Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać sandałów na nogach". Wszystkie te sytuacje sprawiają, że obchodzimy uroczystość Narodzin Św. Jana, tak jak wspominamy Narodziny Jezusa oraz Narodziny Marii.
W dniu odpustu w naszej parafii warto spojrzeć na św. Jana jako na człowieka, który jest drogowskazem do Boga. Ale drogowskazem bardzo specyficznym. Chrzciciel już w swoich czasach był uważany za dziwnego człowieka. Żył na pustyni, nosił sierść wielbłądzią, jadł szarańczę. W ten sposób jest przykładem drogi do Boga. Drogi wiodącej przez umartwienie i ascezę, a przede wszystkim drogi pokory. Dzisiaj św. Jan Chrzciciel też byłby widziany jako dziwak, może nawet wariat. Dzisiaj również taka droga ascezy jest praktycznie niemożliwa. Lecz to nie oznacza, że nie mamy brać z niego przykładu.
Czerpiąc wzór z naszego patrona, warto uczyć się od niego, jak wskazywać w swoim życiu Chrystusa. W czasach rosnącego egoizmu, walki tylko o swoje prawa, można zapomnieć o drugim człowieku, o Bogu. A to przecież Bóg jest najważniejszy, do Niego idziemy. Bądźmy współczesnymi Janami, którzy troszczą się o Zbawienie bliźniego, którym zależy na tym, by Bóg był na pierwszym miejscu. Bo "gdzie Bóg jest na pierwszym, wszystko jest na swoim miejscu" (św. Augustyn).
ks. Michał Mościcki |
Słowo na XI Niedzielę Zwykłą |
|
|
piątek, 14 czerwca 2013 21:11 |
Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju Ewangelia dzisiejszego dnia może pomóc nam w zrozumieniu tego, dlaczego Jezus w swoim nauczaniu posługuje się przypowieściami. Sytuacja w domu Szymona, u którego następuje spotkanie z Zbawiciela z jawnogrzesznicą, pozwala odkryć nam potęgę Bożego miłosierdzia. To miłosierdzie może dotknąć każdego człowieka, który z pokorą o nie prosi. Dlatego postawa Szymona była niewłaściwa. Spojrzał na kobietę tylko z perspektywy przeszłości, tego, kim była. Tymczasem Jezus patrzy na teraźniejszość i przyszłość. Widzi człowieka, który błaga o miłosierdzie. Po to przychodzi jawnogrzesznica. A swoją postawą wyraża pokorę i żal za to, kim była czy kim jest. To jest teraźniejszość. Chrystus przebaczając jej i odpuszczając grzechy wie, co to może dla niej znaczyć. To jest przyszłość. A dzięki przypowieści ta historia staje się obrazem każdego człowieka.
Dzisiejsza Ewangelia to jest Słowo kierowane do Ciebie, abyś się nie bał prosić Boga o przebaczenie grzechów. Chrystus przebacza to, co było. I dostrzega to, co może się stać - nawrócenie.
W człowieku może zaistnieć postawa, w której boi się lub nie chce prosić o miłosierdzie. Myśląc, że żyje w grzechu, nie dostąpi Bożego przebaczenia. Tymczasem Jezus wzywa do siebie każdego, nawet tego najbardziej grzesznego. Ale nie jest to zachęta do grzechu, bo przecież i tak wybaczy. Jest to miłosierdzie objawiające się w przebaczeniu, jeśli w pokorze chcę ze swoim grzechem walczyć. Wiara w to ocali Cię...
Dzisiejsza niedziela niech stanie się też okazją do modlitwy za kapłanów, którzy wczoraj otrzymali święcenia. Niech to będzie modlitwa o to, by nowi pasterze naszej diecezji w swojej posłudze zawsze kierowali się postawą, której uczy św. Paweł w 2 czytaniu: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus"
Ks. Michał Mościcki
|
Słowo na X Niedzielę Zwykłą |
|
|
środa, 12 czerwca 2013 20:53 |
Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy fragment, w którym Jezus wskrzesza syna wdowy z Nain. Podobna sytuacja występuje w pierwszym czytaniu, gdzie cudu wskrzeszenia dokonuje Bóg przez pośrednictwo proroka Eliasza. To wydarzenie jest zapowiedzią tego, czego dokonywał będzie obiecany Zbawiciel.
Jezus sam wychodzi z inicjatywą ratunku człowieka. Nikt przecież go o to nie prosi. Widzi rozpacz matki po stracie syna i "użala się nad nią". Przecież mógłby przejść obok lub ewentualnie poczekać, aż ktoś poprosi Go o pomoc. Wiemy, że Chrystus okazuje swoje wzruszenie na zewnątrz, tak przecież działo się przy wskrzeszeniu Łazarza. W sposób szczery czuje się wzruszony cierpieniem kobiety i nie może zostawić jej bez pomocy. Nie chce widzieć łez, bo przecież przyszedł na ziemię, aby nieść pokój, radość i nadzieję. Dlatego dokonuje cudu, umacnia wiarę tych, którzy na Zbawiciela czekają.
Tym słowem Chrystus umacnia i Twoją wiarę. Wiarę w to, że ze swoim zbawieniem przychodzi do Ciebie. Ale to wydarzenie niesie dla Ciebie jeszcze jedną naukę. Jezus pokazuje, jakim uczuciem winieneś darzyć drugiego człowieka w obliczu cierpienia. I warto zadać sobie pytanie, czy potrafię kochać wszystkich ludzi, których spotykam na swojej drodze? Czy potrafię być wrażliwy w obliczu czyjegoś cierpienia? Czy nie jestem zbyt obojętny na trudne sytuacje, które dotykają bliźniego?
Bł. Jan Paweł Ii napisał, że "Jezus czyni miłosierdzie jednym z głównych tematów swojego nauczania". Nie jest to miłość sprowadzona tylko do uczucia czy drobnych gestów. To postawa, w której pragnę dobra drugiego człowieka, człowieka, którego kocham. To się przejawia w trosce o bliskich, w chęci niesienia pomocy cierpiącym i tym, którzy potrzebują pomocy. Ale wśród wszystkich dóbr doczesnych można zapomnieć o dobru najważniejszym dla człowieka. Jest nim zbawienie. Niech więc to Boże Słowo z dzisiejszej niedzieli przypomina Ci o trosce o swoje zbawienie i o zbawienie tych, których kochasz.
Ks. Michał Mościcki |
|